Autor: Samantha Shannon
Tytuł oryginału: The Mime Order
Seria: Czas Żniw #2
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 22.04.2015
Liczba stron: ok.538
Recenzja może zawierać spoilery dotyczące pierwszego tomu serii!
Recenzja może zawierać spoilery dotyczące pierwszego tomu serii!
Kontynuacja bestsellerowego Czasu Żniw! Przygotujcie się na powrót do Sajonu Londyn. Paige udaje się uciec z kolonii karnej Szeol I. Razem ze swoimi towarzyszami z obozu, oraz pomocnym przy wyzwoleniu Siedmiu Tarczom z Jaxonem Hall'em na czele, Blada Śniąca wraca do domu. Jednak bogatsza w nowe doświadczenia traci zaufanie nawet do swoich przyjaciół. Ukrywa się, stara się unikać rozgłosu i obmyśla plan pozbycia się Nashiry razem z jej refaickimi sprzymierzeńcami. Jednak zasięg władzy Refaitów jest większy niż Paige się spodziewała.
Zakon Mimów to zdecydowanie moja najbardziej wyczekiwana książka tego roku i bardzo się cieszę, że mogłam czytać ją niemal miesiąc przed premierą. Pierwszą część tej siedmiotomowej serii Shannon, czyli Czas Żniw pokochałam całym serduszkiem i z niecierpliwością oczekiwałam na wydanie u nas drugiego tomu. Już po tych dwóch książkach można powiedzieć, że seria wyróżnia się oryginalnym ujęciem tematu jasnowidzenia, oraz genialnie wykreowanym uniwersum.
Powrót Paige do SajLo oznacza, że czytelnik będzie miał szansę nieco bardziej zgłębić świat wykreowany przez Samanthę Shannon, oraz rządzące nim zasady. Książka zajmuje się bardziej polityką: kto z kim, albo kim rządzi, jak funkcjonuje syndykat i czarny oraz szary(!) rynek. Jak dla mnie to jest najlepsze w tej książce, to, że mogłam dowiedzieć się dokładnie jak to wszystko działa w praktyce.
W tym tomie możemu dokładniej przyjrzeć się głównej bohaterce, czyli Paige Mahoney, dowiedzieć się jak mniej więcej wygląda jej codzienne życie w SajLo, jakie ma obowiązki względem syndykatu. Czytelnik ma szansę zestawić wspomnienia dziewczyny z czasów jej przebywania w Szeolu I, z tym jak to wszystko wygląda naprawdę. Jej relacje z innymi jasnowidzami, jej pozycję w syndykacie, miejsca, które odwiedza, to wszystko jest świetnie pokazane w Zakonie Mimów. Tym razem Paige musi ostrzec społeczność jasnowidzów przed Refaitami. Jak wiadomo, los rzuca jej pod nogi kłody, i dziewczyna musi naprawdę dużo przejść, a jeszcze więcej poświęcić.
I znowu, bardzo podobało mi się jak delikatnie została pokazana relacja między Paige i Naczelnikiem. Wiecie, lub nie, ale nie jestem zbytnią fanką tego związku i kiedy ci bohaterowie pocałowali się przed ucieczką dziewczyny z kolonii karnej, byłam skołowana, żeby nie powiedzieć zniesmaczona. W tym tomie przewijają się wątki Paige-Naczelnik, ale sama dziewczyna nie skupia się tylko na tym aspekcie jej życia, nie myśli cały czas o swoim uczuciu i jego obiekcie. Ma na głowie inne, przyznajmy się, ważniejsze sprawy i potrafi zrzucić sprawy sercowe na boczny tor, tak by nie przeszkadzały jej w osiąganiu postawionych sobie celów i zamierzeń.
Spośród innych bohaterów muszę, po prostu muszę wyróżnić Jaxona. Tak jak w Czasie Żniw wydawał mi się co najmniej dziwny i tajemniczy, po przeczytaniu Zakonu Mimów dalej uważam, że jest tajemniczy, ale i dość specyficzny. Wystarczy wziąć pod uwagę język jakim się posługuje i jego wyrachowanie. Coś pięknego. Takiego bohatera pobocznego potrzbuje każda dobra książka. Nie wyobrażam sobie kolejnych części bez Jaxona, z resztą, on jeszcze na pewno namiesza i nie raz przeszkodzi Paige.
Ni byłabym sobą, gdybym nie poświęciła kilku zdań przestrzeni miejskiej przedstawionej w książce. UWIELBIAM kiedy akcja powieści rozgrywa się w wielkiej metropolii, która czasami sama przyjmuje rolę pełnoprawnego bohatera. Kocham razem z bohaterami podążać mrocznymi uliczkami i przemierzać tajemnicze miejsca. Podczas lektury Zakonu Mimów nie zawiodłam się i pod tym względem. Londyn u Shannon to istna perełka i mimo, że dzieją się w nim straszne rzeczy, chciałabym na chwilkę się w nim znaleźć, żeby poczuć tą atmosferę na własnej skórze.
Czas Żniw był świetnym wprowadzeniem do serii, natomiast Zakon Mimów to wręcz idealne rozwinięcie historii o Paige Mahoney. Zwroty akcji i zaskakujące rozwiązania, to tylko niektóre elementy jakich możecie się spodziewać po Shannon. Ta seria to zdecydowanie coś nowego wśród powieści fantastycznych dla młodzieży. Niecierpliwym podpowiem, że autorka zakończyła już edycję trzeciego tomu, więc może jeszcze w tym roku odbędzie się jego zagraniczna premiera. Ja jestem zachwycona i pozostaje mi tylko czekać.
Ocena: 10/10
Za egzemplarz próbny dziękuję wydawnictwu SQN! :)
Nie czytałam jeszcze Czasu Żniw, jednak książki te zbierają tak pozytywne recenzje i tyle osób je chwali, że w najbliższym czasie na pewno wezmę się za nie.
OdpowiedzUsuńNie znam tych nazw, które użyłaś w recenzji, nie znam postaci z tych książek, jednak jestem pewna, że już w najbliższym czasie je poznam. Do tego "coś nowego wśród powieści fantastycznych"... może być ciekawie ;)
Pozdrawiam
Mam zamiar przeczytac Czas Zniw, wiec nie cczytalam recenzji, ale widze, ze jest pozytywna, wiec jeszcze bardziej sie nie moga doczekac :D
OdpowiedzUsuńlove-ksiazki.blogspot.com
„Czas Żniw” już jest w drodze do mnie i nie mogę się doczekać, aż się za nią zabiorę, a potem za „Zakon Mimów”:)
OdpowiedzUsuń