Ariana | Blogger | X X X X

25.01.2017

W otchłani wirtualnego świata // Recenzja Username: Evie - Joe Sugg


Znalezione obrazy dla zapytania username evie

Autor: Joe Sugg
Tytuł: Username: Evie
Tytuł oryginału: Username: Evie
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 06.2016
Liczba stron: 182

Joe Sugg to brytyjski YouTuber. Jego kanał, ThatcherJoe ma ponad 6 milionów subskrybentów. Znajdziemy na nim głównie materiały o charakterze komediowym, na przykład, gdy naśladuje głosy znanych postaci, czyta swój pamiętnik sprzed kilku lat oraz robi żarty zarówno swoim przyjaciołom jak i zupełnie obcym osobom. Sukces zawdzięcza po części swojej starszej siostrze Zoe, która w Internecie działa pod pseudonimem Zoella, która zmotywowała Sugga do rozpoczęcia działalności w sieci.

Username: Evie to powieść graficzna, w której śledzimy losy tytułowej Evie, przeciętnej dziewczyny, która nie może znaleźć swojego miejsca na świecie. Można wręcz powiedzieć, że jest kozłem ofiarnym, szczególnie w szkole, gdzie wszyscy się z niej nabijają. Jedynie w domu dziewczyna czuje się naprawdę bezpiecznie, szczególnie kiedy zamyka się w… lodówce, co podobno pomaga jej się uspokoić i skupić. Evie mieszka z ojcem, który mimo poważnego stanu zdrowia nadal zajmuje się swoją pasją, czyli programowaniem. Akcja nabiera tempa, kiedy jedyny rodzic Evie umiera, a dziewczyna znajduje na swoim laptopie tajemniczy program.

Wśród publikacji gwiazd YouTube’a, Username: Evie to zdecydowanie coś nowego. Nie jest to ani biografia, ani książka z zadaniami do wykonania, ani nawet powieść, a powieść graficzna. Joe uzasadnia wybór tej formy w przedmowie, powołując się na swoje zainteresowanie tworzeniem komiksów, co było zresztą również częścią jednego z jego szkolnych zadań domowych. Powieść graficzną stworzoną przez Sugga i jego ekipę można bez wahania nazwać powiewem świeżości, czymś nowym i ekscytującym dla wszystkich osób śledzących poczynania YouTuberów na rynku książki.

Biorąc pod uwagę grafikę komiksowi nie można nic zarzucić. Od pierwszych stron oczy cieszą piękne i starannie wykonane ilustracje, za które odpowiedzialni są Amrit Birdi oraz Joaquin Pereyra. Skupiając się na fabule… no cóż, tu już nie jest tak idealnie. Sam pomysł na opowieść rozgrywającą się w dużej mierze w przestrzeni wirtualnej jest ciekawy, jednak zawarcie go w 184 stronach niekoniecznie było dobrym pomysłem. Wszystko rozgrywa się bardzo szybko i w małym odstępie czasowym, przez co jest nienaturalne, można nawet powiedzieć, że sztuczne. Moim zdaniem ta historia mogłaby zostać opowiedziana w co najmniej dwóch tomach. Taki zabieg pozwoliłby na znaczne rozwinięcie i dopracowanie wątków pobocznych, które zostały potraktowane w kilku przypadkach po macoszemu.

Moim kolejnym problemem z tą powieścią graficzną jest duża dawka narracji głównej bohaterki. Autor najwidoczniej poczuł potrzebę, by czytelnik poznał całą historię Evie poprzedzającą rozpoczęcie komiksowej historii, co wydaje mi się zbędne. Czytelnik dostaje praktycznie wszystko podane na tacy, autor nie pozostawia miejsca na domysły. Z jednej strony można by uznać ten zabieg za celowe zarysowanie tła, które pomoże w lepszym zrozumieniu historii, jednak nie sądzę by było to konieczne w tym przypadku. Wrzucenie nas na głęboką wodę z małą dawką informacji o Evie i jej życiu, mógłby powoli odkrywać wszystkie interesujące fakty o tej postaci oraz o tym, jak ukształtowała ją przeszłość.

Mimo tych kilku problemów, których doświadczyłam podczas czytania Username: Evie, nie mogę powiedzieć, że lektura mi się nie podobała. Jak wspominałam wcześniej w powieści graficznej Sugga na przyzwoitym poziomie stoi kreska oraz kolor, co w dużej mierze wynagradza niedociągnięcia fabularne. Dodatkowo jest to szybka i przyjemna lektura, która zajmie wam dosłownie pół godziny, więc może warto poświęcić jej swoją uwagę. I oczywiście jest to pozycja obowiązkowa dla fanów internetowej działalności Joe Sugga.


Recenzja napisana dla portalu Gildia.pl
1

3.01.2017

Nie poddawaj się - Rainbow Rowell


Znalezione obrazy dla zapytania nie poddawaj się rowell
Autor: Rainbow Rowell
Tytuł: Nie poddawaj się
Tytuł oryginału: Carry on
Wydawnictwo: Harper Collins
Data wydania: 12.10.2016
Liczba stron: 512

Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami.


Podchodziłam do tej książki z wielkimi obawami, ponieważ żywiłam do niej ogromne nadzieje. Chciałam żeby sprostała moim oczekiwaniom, które rosły z każdą entuzjastyczną recenzją, którą przeczytałam czy obejrzałam gdzieś w internecie. Miałam wiele wątpliwości, jedną z nich był wątek homoseksualny i jego umiejscowienie w tej opowieści. Nie wzięły się one znikąd. Już podczas lektury Fangirl fragmenty fanfica pisanego przez Cath, które byly umieszczone bodajże przed każdym rozdziałem nie przypadły mi do gustu i uważałam je za zbędne. Ale skoro wszyscy się zachwycają, to ta historia musi mieć to coś, prawda?


Moje początki z Nie poddawaj się były trudne, ponieważ wszystko przypominało mi Harry'ego Pottera. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział Rowell wzorowała się na książkach Rowling i nie jest żadną tajemnicą, że Nie poddawaj się jest inspirowane powieściami brytyjskiej autorki. Dla mnie była to przeszkoda, której nie spodziewałam się pokonać w trakcie czytania. Starałam się, ale poprzekręcane nazwy i podobni bohaterowie sprawiały, że czułam się bardzo niepewnie i obawiałam się, że to będzie pierwsza książka Rowell, która mi się nie spodoba. Na szczęście tak się nie stało.


W pewnym momencie lektura stała się o wiele bardziej znośna i przyjemniejsza, a wszelakie nawiązania do HP przestały mi wadzić. Linia fabularna się rozkręciła, a ja przewracałam kolejne strony w zawrotnym tempie. Nawet nie wiem kiedy bez pamięci zakochałam się w tej historii i jej bohaterach. Szczególnie sympatyzowałam z Bazem. Jego postać uważam także za najbardziej ciekawą i najlepiej wykreowaną. To właśnie ten chłopiec przechodził wewnętrzne bitwy z samym sobą, potrafił doskonale ukrywać swoje emocje i gardzić wszystkimi dookoła, nawet osoby, które coś dla niego znaczyły. Urzekła mnie jego dwulicowość. Z pozoru zamknięty, nieprzyjemny introwertyk, a tak naprawdę potrzebujący zrozumienia i przyjaźni Basil.

Największymi plusami powieści są styl autorki, który jest bardzo przystępny, a jednocześnie w świetny sposób kreuje atmosferę magii i tajemnicy oraz szybkość, z jaką można ją przeczytać. To jedna z tych książek, którą można zacząć i skończyć w jeden wieczór, tak bardzo jest wciągająca i zajmująca. Po kilkudziesięciu stronach czytelnik automatycznie sympatyzuje z głównymi bohaterami i razem z nimi przeżywa pełną niespodzianek przygodę.

Nie poddawaj się to lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy pokochali Fangirl. Jest to powieść, w której na każdej stronie czuć magię. No i na pewno przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom twórczości fanowskiej, ponieważ ta historia jest niczym innym jak fanfiction właśnie. Książkę naprawdę warto przeczytać, szczególnie jeśli proza Rainbow Rowell nie jest Ci obca. Gorąco polecam!
3