Ariana | Blogger | X X X X

10.09.2018

Recenzja / Wieża koronna - Michael J. Sullivan


Wieża koronna to pierwszy tom Kronik Riyrii, która poprzedza popularną serię Sullivana zatytułowaną Odkrycia Riyrii. Jest to historia początków duetu złodziei i rozbójników, Hadriana i Royca, opowieść o tym co skłoniło ich do współpracy i jak szło im budowanie zaufania i ewentualnie formowanie partnerstwa w interesach.

Wszystko zaczyna się od Hadriana, który po otrzymaniu informacji o śmierci swojego ojca wyrusza w podróż do Sheridanu, gdzie ma się spotkać ze starym przyjacielem rodziny i poznać ostatnią wolę zmarłego. Ostatni odcinek drogi ma pokonać na barce, płynącej w górę rzeki, jednak wszystko zaczyna się komplikować, gdy tajemniczy zakapturzony pasażer dokonuje mordu na pozostałych, zostawiając przy życiu jedynie Hadriana. Mężczyzna musi na własną rękę dotrzeć do miasta, gdzie jego drogi ponownie krzyżują się z owym niebezpiecznym jegomościem.


Jako osoba nie znająca pierwszej serii z uniwersum stworzonym przez Sullivana nie wciągnęłam się w historię tak bardzo jak mógłby to zrobić potencjalny fan. Sam autor zaleca czytanie swoich książek w kolejności, w której były wydawane, jednak ostateczny wybór pozostawia czytelnikowi. Chociaż już od jakiegoś czasu planowałam lekturę oryginalnej serii, to kiedy dostałam szansę recenzowania Wieży koronnej nie wahałam się ani chwili. Swojej decyzji nie żałuję, chociaż jak już wcześniej wspomniałam, bez znajomości tego co się wydarzy w tej historii później, jej początki były mało ekscytujące.

Kreacja świata przedstawionego jest imponująca, na co może mieć wpływ fakt, że autor tylko wracał do wykreowanych wcześniej przestrzeni. Najbardziej urzekły mnie miasta, wzorowane na średniowiecznych/wczesnorenesansowych skupiskach są pełne koloru i różnorodności, co wyróżniało ich już w tym tomie, i prawdopodobnie zjawisko to będzie kontynuowane w kolejnych. Wszystko, co dotyczyło miast, w szczególności Medfordu, było przemyślane i dopracowane w każdym detalu, a to z kolejności sprawiło, że sceny napisane z perspektywy Gwen fascynowały mnie najbardziej.

Warto także zwrócić uwagę na dynamikę między bohaterami. Główne duo powieści, Hadrian i Royce, pomimo wielu nieporozumień, a może właśnie przez nie, mieli najlepsze wymiany zdań, które nie raz doprowadziły mnie do śmiechu. Autor w bardzo umiejętny sposób uchwycił początek relacji dwóch indywidualistów i budzące się między nimi zaufanie. I chociaż nie mam pojęcia jak wyglądają ich dalsze losy, wiem, że wpakują się razem w niejedne kłopoty.


Wieża koronna jest zaplanowana w sposób jawnie sugerujący, że ma ona być jedynie wstępem do serii. Jej zakończenie pozostawia wiele otwartych wątków, które z pewnością zostaną podjęte w kolejnych tomach. Jednak muszę przyznać, że taki zabieg wpłynął raczej negatywnie na mój odbiór książki.

Podsumowując, uważam, że Wieża koronna to pozycja obowiązkowa dla fanów wcześniejszych książek Michaela J. Sullivana. Sam autor w przedmowie przyznaje, że osoby zapoznane z serią Odkrycia Riyrii w tej powieści znajdą wiele odniesień i niespodzianek. Jednak nawet czytelnicy decydujący się na rozpoczęcie lektury w kolejności chronologicznej dla wydarzeń docenią styl, kreację świata i mnóstwo akcji zawartej w powieści. Chociaż nie porwała mnie, to jak najbardziej planuję lekturę kolejnych tomów w najbliższej przyszłości.
0

2.09.2018

Recenzja / Żniwiarz. Czerwone słońce - Paulina Hendel


Starcie z Pierwszym zakończyło się dla Magdy śmiertelnym upadkiem. Niecały rok później dziewczyna budzi się w innym ciele, co może oznaczać tylko jedno – stała się żniwiarzem. Jej powrót w rodzinne strony, do Wiatrołomu, wywołuje niemały szok u Feliksa i jej rodziców, jednak czasu na przystosowanie się do nowej sytuacji jest niewiele – para żniwiarzy rozpoczyna poszukiwania Pierwszego, oraz sposobu na unicestwienie go raz na zawsze.


Czerwone Słońce to druga część serii Żniwiarz polskiej autorki Pauliny Hendel. Jest to fantastyka łącząca w sobie elementy wierzeń ludowych i demonologii słowiańskiej. Głównym założeniem w świecie przedstawionym jest istnienie tzw. żniwiarzy – ludzi, którzy zajmują się zwalczaniem stworzeń nie z tego świata i odsyłaniem ich do ich krainy, Nawii.


Książka była dla mnie dość sporym zaskoczeniem. Po pierwsze, przeczytanie jej zajęło mi dwa dni, podczas gdy z Pustą Nocą zmagałam się około miesiąca. Po drugie, polubiłam główną bohaterkę, z czym miałam wcześniej niemały problem. I wreszcie, skoro byłam już nieco zaznajomiona ze światem przedstawionym, mogłam bez problemu wpaść w akcję bez zbytniego zastanawiania się czy kwestionowania niektórych elementów świata przedstawionego.

Jeśli chodzi o dwójkę głównych postaci, Magdę i Feliksa, role się odwróciły. Tym razem dziewczyna nie była już tak bardzo irytująca, miała o wiele ciekawiej napisaną linię fabularną, podczas gdy Feliks nie robił wiele ponad okazjonalnym wyjazdem na polowanie na demony. Poza nimi pojawiła się cała gama nowych bohaterów drugoplanowych, jak ciocia Janina i jej dwóch wnuczków, którzy wnieśli do powieści jeszcze więcej humoru.


Jednak to nie postaci urzekły mnie najbardziej, a przestrzenie, w których Hendel umiejscowiła wydarzenia. Wracamy na polską wieś, gdzie w lasach zamiast wilków grasują wieszcze, a na cmentarzu natknąć się można na upiora. To właśnie ten aspekt serii zachwycił mnie najbardziej. Ożywienie tych najbardziej magicznych i mistycznych miejsc poprzez zaludnienie ich fantastycznymi kreaturami działa na wyobraźnię.


Jeśli jesteście po lekturze Pustej Nocy i zastanawiacie się czy warto kontynuować Żniwiarza, to nie zastanawiajcie się ani chwili dłużej, bo warto. Czerwone Słońce przerosło moje najśmielsze oczekiwania i sprawiło, że ekscytuje mnie perspektywa szybkiego sięgnięcia po kolejną część serii Hendel. O ile tendencja wzrostowa się utrzyma, powinna być jeszcze lepsza. Jak najbardziej polecam!


Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
0

15.02.2018

Recenzja / Okrutna pieśń - Victoria Schwab



Kate Harker i August Flynn mieszkają po dwóch stronach muru dzielącego ich rodzinne miasto na dwie części. I pomimo tego, że powinno różnić ich wszystko, są do siebie bardzo podobni. Oboje są dziećmi przywódców swojej części miasta i oboje za wszelką cenę pragną czegoś więcej niż los, który przygotowało dla nich życie. Jednak w świecie pełnym przemocy i rodzących się z niej potworów każdy kolejny dzień stoi pod znakiem zapytania.

Okrutna pieśń to pierwsza część dylogii zatytułowanej Świat Verity autorstwa amerykańskiej pisarki Victorii Schwab, znanej również jako V.E. Schwab. W Polsce znana jest przede wszystkim z serii Odcienie Magii, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk. Powieść wpisuje się w gatunek urban fantasy, którego główną cechą charakterystyczną jest umiejscowienie wydarzeń w środowisku miejskim oraz eksplorowanie go w miarę postępowania akcji.


Świat wykreowany przez Schwab jest niezwykle złożony i dopracowany. Opiera on się na założeniu, że z przemocy rodzą się potwory żerujące na ludziach. Dzielą się one na trzy klasy: korsajowie powstający z najlżejszych przewinień, malachajowie zrodzeni z morderstw i sunajowie, którzy ożywają w wyniku masowych mordów i katastrof. Każdy z tych rodzajów poluje na ludzkie dusze, które potrzebne są im do przetrwania.

Akcja powieści została umiejscowiona w Mieście Prawdy na terenie dawnych Stanów Zjednoczonych, które w wyniku wydarzenia nazwanego Fenomenem zostało podzielone murem na dwie części. Miejskie realia zawsze były moimi ulubionymi w książkach fantasy. Fascynujące jest jak ważną rolę może mieć miasto w opowiadanej historii oraz to jak determinuje nie tylko zachowanie bohaterów ale także sposób w jaki autor, tudzież autorka, ustosunkowuje się do niektórych aspektów życia swoich postaci. Fantastyka pozwala miastu ożyć i stanąć na równi z bohaterami. Kolejnym kluczowym elementem świata przedstawionego jest muzyka, którą Victoria Schwab w piękny sposób wplotła do swojej historii, dając jej siłę pozbawienia człowieka duszy. W tą umiejętność wyposażeni zostali sunajowie zdolni do zabijania poprzez śpiew, lub grę na instrumencie. Jest to dość poetycki zabieg, który dodaje całej historii romantyzmu. 



Tak jak dwie części miasta, taki bohaterowie zostali stworzeni na zasadzie kontrastu. Kate i August nie tylko mieszkali po przeciwnych stronach muru dzielącego miasto, ale także pochodzili z dwóch różnych światów. Połączył ich przypadek oraz pragnienie by coś zmienić. Ich postaci były złożone i pełne niespodzianek, jednak od samego początku nie można było im nie kibicować.

Jedynym wyraźnym minusem w książce są liczne potknięcia tłumacza, tudzież edytora. Nie będę wskazywać palcem, bo nie wiem jak to się stało, że w dwóch miejscach bez żadnego uzasadnionego powodu tryb narracji zmienia się z trzecioosobowego w pierwszoosobowy na okres jednego czy dwóch akapitów.

Było to moje drugie spotkanie z prozą Schwab, równie udane co poprzednie. Autorka bardzo umiejętnie tworzy nowe światy inspirowane tym prawdziwym i wypełnia je magią, intrygami i całą gamą kolorowych i różnorodnych postaci, o których przygodach przyjemnie się czyta. W przypadku Okrutnej pieśni nie było inaczej. Powieść wciąga i angażuje, przyciąga do siebie wypływającym z każdej strony mrokiem, ale i nadzieją jaką niesie ze sobą dwójka młodych bohaterów. Jest to idealna lektura dla każdego fana fantastyki. Polecam!


 Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!
0

3.11.2017

Recenzja / Księga Luster & Czarny Amulet - Adam Faber



Wszystko zaczyna się od dziewczyny, chłopaka i miłosnego uroku. Kate jest zwykłą nastolatką. Mieszka w małym, przytulnym mieszkaniu w Londynie z ciotką, chodzi do szkoły i plotkuje ze swoją przyjaciółką. Któregoś dnia trafia do tajemniczego sklepiku pełnego magicznych amuletów, gdzie dostaje Księgę Luster wypełnioną po brzegi zaklęciami. Żeby sprawdzić jej użyteczność dziewczyna postanawia rzucić czar miłosny na nowego chłopaka w jej szkole, Jonathana. Jednak coś nie tak jak powinno i Kate ląduje w Jaarze, mistycznej krainie zamieszkiwanej przez magiczne istoty.

Zarówno w Księdze Luster jak i w Czarnym Amulecie panuje niezły bałagan, co zabiera trochę przyjemności z czytania. Pierwszej części Kronik Jaaru brak wyraźnie zarysowanej linii fabularnej. Pojawia się dużo zbędnych wątków, co wprowadza dodatkowy chaos i momentami ciężko ogarnąć co się właściwie dzieje. Kreacja świata przedstawionego pozostawia wiele do życzenia, lokacje są biednie opisane przez co ciężko jest je sobie wyobrazić. 



Czarny Amulet czytało mi się zdecydowanie przyjemniej niż pierwszy tom serii. Było odrobinę mniej chaosu w przebiegu akcji, opisy były zdecydowanie bardziej plastyczne, a główna bohaterka nie sprawia wrażenia głupiutkiej i niewdzięcznej ignorantki, w każdym razie nie tak bardzo jak wcześniej. Także widzę tu tendencje wzrostową i liczę na to, że kontynuacja będzie kolejnym krokiem do przodu w dążeniu do spójności fabularnej.

Kroniki Jaaru to historia kierowana przez wydawcę do dzieci i młodzieży, jednak zarówno wiek głównej bohaterki (17 lat) jak i zawarte w niej treści, takie jak makabryczne opisy i wzmianki o seksie sugerują, że książki powinny być czytane przez odbiorcę nieco starszego. Problem leży jednak w tym, że powieści nie mają takowemu nic szczególnego do zaoferowania. Osobiście uważam, że książki Fabera dużo lepiej operowałyby wśród czytelników młodszych, ponieważ i styl pisania autora, ton powieści, a w szczególności ich wydanie (kolorowe okładki, duża czcionka) jest typowe dla literatury dziecięcej.


Księga Luster mnie nie porwała, ale Czarny Amulet był zdecydowanie lepszy. Chociaż seria jest bardzo chaotyczna, to drugi tom już odrobinę bardziej wpasowuję się w gatunek fantasy. Niestety nadal panuje w niej chaos, który jednak jest mniej zauważalny, więc istnieje możliwość, że kolejne tomy będą bardziej uporządkowane, a historia będzie się kleić nieco bardziej. I chociażby po to, by sprawdzić czy dalej będzie lepiej, mam zamiar czytać kolejne części Kronik Jaaru.


Za książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona!

0